*Oczami Natalie*
Daniel ociągał się całą drogę do nowego domu. Przestrzegał wszystkich durnych ograniczeń prędkości. ON nie był zadowolony. Całą drogę słyszałam JEGO natarczywy głos,
-Szybciej-szeptał ciągle.
-Pośpiesz się!-wrzasnęłam.
-Dlaczego?-spytała Vanessa patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.-Siku Ci się chce?-Zakpiła.
-Nic nie rozumiesz-szepnęłam.
-Masz racje!-Krzyknęła.-Nie rozumiem.
-I nie zrozumiesz! Po prostu się pośpiesz!
-Dlaczego!?-wrzasnęła.
-Suń się!-Rozkazałam waląc Daniela po głowie i rozpinając jego pas.
Nie posunął się, więc go popchnęłam. Wylądował na drążku zmiany biegów. Samochód wpadł w poślizg i wjechał na sąsiedni pas. Prosto pod koła jadącej z naprzeciwka ciężarówki...
********************************
Obudziłam się w szpitalu.ON nie będzie zadowolony, powinniśmy być już w domu... Byłam podłączona do jakiś urządzeń. Szybko zaczęłam je odłączać. Nie mam czasu, żeby gnić w tym durnym szpitalu!!! Urządzenia zaczęły piszczeć. Zaczęłam się w pośpiechu przebierać ze szpitalnych ciuchów. Żeby tylko ON się nie zdenerwował...! Tylko jak ja dojadę na miejsce? Nie mam prawa jazdy... Ale walić to, lepiej żeby policja mnie złapała niż ON. Tylko, że samochód jest rozbity. O nie, nie, nie... ON się zdenerwuje! Złapałam się za głowę i zaczęłam krzyczeć kiedy usłyszałam okropny pisk w głowie.
-Zostaw mnie w spokoju!!!-Wrzasnęłam, a do pokoju wbiegli lekarze. Zadawali mi pytania, ale ich głosy były niewyraźne... stłumione przez JEGO krzyk. Zamknęłam oczy. Chciałam krzyczeć, błagać o pomoc... Ale wiedziałam, że i tak nikt mi nie uwierzy... Nikt mi nie pomoże. Nie będzie w stanie tego zrobić, bo ON im przeszkodzi. Biegłam na ślepo przed siebie. Otworzyłam drzwi sali i biegłam przed siebie szpitalnym korytarzem. Wpadłam do pokoju na końcu korytarza. Na łóżku leżała Vanessa... Była nieprzytomna... Na twarzy miała mnóstwo skaleczeń... ON ponownie zaczął wrzeszczeć:
-Zabierz ją i chodźmy do domu!!! Szybko!!! Już wystarczająco długo czekałem!!!
-Zamknij się!!!-Wrzasnęłam.-Zostaw mnie!!!
ON nie przestawał piszczeć.
Zmuszał mnie żebym odłączyła Vanessę od urządzeń i zabrała do tego cholernego domu.
Nie!~Krzyknęłam w myślach.~Ona jest nieprzytomna i może grozić jej śmierć kiedy ją odłączę!
-Odłącz ją!-Powiedział demonicznym głosem., który zmuszał mnie, żebym robiła to co chciał.
Zaczęłam ją odłączać.
-Natalie... Co ty robisz?-Usłyszałam niewyraźny głos Vanessy.
-ON mi kazał zabrać cię do domu.
-Nie możesz...
-Muszę!-Warknęłam.
-Nie słuchaj się ,,JEGO"-Przerwała, bo do pokoju wbiegli lekarze, którzy zapewne usłyszeli piszczenie urządzeń i naszą kłótnię. Naprawdę głośno się darłyśmy...
-Co ty robisz?-Wrzasnął jeden z nich.
-Zabieram ją do domu-krzyknęłam.
Wzięłam Vanessę za rękę i zaczęłam ją ciągnąć za sobą.
-Szybciej!-Warknęłam na nią. Lekarze zaczęli nas doganiać, więc wzięłam ją na ręce i jakimś cudem z łatwością z nią biegłam.
-Co z Danielem?..-Spytała.
-Nic mu nie będzie.-Odparłam i wrzuciłam ją na miejsce kierowcy kiedy już byłyśmy obok naszego rozbitego samochodu. Jak on się znalazł pod szpitalem?! Widocznie ktoś go tutaj przyholował~ Odpowiedziałam sama sobie. Szybko wsiadłam na miejsce pasażera.
-Gazu!-Wrzasnęłam na siostrę, która nie wiedziała co robić.-I jedź do domu! ON jest już naprawdę mocno zdenerwowany!!
Vanessa odjechała spod szpitala z piskiem opon. Spojrzałam na nią. Zaczynała słabnąć.
-Cholera jasna.. VANESSA NIE MDLEJ!!!-Wrzasnęłam.
Zmuszał mnie żebym odłączyła Vanessę od urządzeń i zabrała do tego cholernego domu.
Nie!~Krzyknęłam w myślach.~Ona jest nieprzytomna i może grozić jej śmierć kiedy ją odłączę!
-Odłącz ją!-Powiedział demonicznym głosem., który zmuszał mnie, żebym robiła to co chciał.
Zaczęłam ją odłączać.
-Natalie... Co ty robisz?-Usłyszałam niewyraźny głos Vanessy.
-ON mi kazał zabrać cię do domu.
-Nie możesz...
-Muszę!-Warknęłam.
-Nie słuchaj się ,,JEGO"-Przerwała, bo do pokoju wbiegli lekarze, którzy zapewne usłyszeli piszczenie urządzeń i naszą kłótnię. Naprawdę głośno się darłyśmy...
-Co ty robisz?-Wrzasnął jeden z nich.
-Zabieram ją do domu-krzyknęłam.
Wzięłam Vanessę za rękę i zaczęłam ją ciągnąć za sobą.
-Szybciej!-Warknęłam na nią. Lekarze zaczęli nas doganiać, więc wzięłam ją na ręce i jakimś cudem z łatwością z nią biegłam.
-Co z Danielem?..-Spytała.
-Nic mu nie będzie.-Odparłam i wrzuciłam ją na miejsce kierowcy kiedy już byłyśmy obok naszego rozbitego samochodu. Jak on się znalazł pod szpitalem?! Widocznie ktoś go tutaj przyholował~ Odpowiedziałam sama sobie. Szybko wsiadłam na miejsce pasażera.
-Gazu!-Wrzasnęłam na siostrę, która nie wiedziała co robić.-I jedź do domu! ON jest już naprawdę mocno zdenerwowany!!
Vanessa odjechała spod szpitala z piskiem opon. Spojrzałam na nią. Zaczynała słabnąć.
-Cholera jasna.. VANESSA NIE MDLEJ!!!-Wrzasnęłam.
Cudowne :D <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;)
Alpha
Uwielbiam, serio, to jest super (*-*) Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuń